Immagini
ContribuisciRecensioni
Contribuisci feedbackJedzenie najwyższej jakości, bardzo bogate menu zarówno w same posiłki jak i napoje. Uwielbiam tam wracać gdy tylko mam wolny dzień i spędzić tam trochę czasu samemu czy też z przyjaciółmi.
Miło, szybko i przyjemnie. Jedzenie w tym miejscu adekwatne do ceny jak na centrum, menu też dobrze skomponowane, czas oczekiwania na posiłek krótki, pomimo wielu klientów w restauracji. Do kilku rzeczy faktycznie można się przyczepić, jak np. zwiędły kwiatek na stole, ciemna toaleta, czy obrus przypominający raczej ręcznik. Najbardziej jednak przeszkadzał mi homar w akwarium, który łaził po szybie, co dla mnie osobiście nie zachęca do spożywania posiłku. Duży minus również za brudne kieliszki do wina. Poza tym jednak na plus, mimo wszystko jedzenie na prawdę zasługuje na pochwałę.
Ulubiona!. Już nie chodzę do Carmen na mule : Wystrój idealnie w moim stylu. Podoba mi się tam niemalże wszystko. Fajny ogródek, zioła rosnące w donicach albo miejsce na górze przy oknie... bajka po prostu. Obsługa na najwyższym poziomie sympatyczna, kulturalna, wie co podaje. Czas na najważniejsze. Zupa rybna wyśmienita. Genialne makarony. Mój ukochany spaghetti z małżami, chili, czosnkiem, natką pietruszki i białym winem rewelacyjne za każdym razem. Świetne jedzenie, genialna atmosfera, a to wszystko za naprawdę niewielkie pieniądze. Oby więcej takich miejsc w Lublinie!
Papryczka. Restauracja jeszcze nie ma strony internetowej, a już istnieje realnie... Rzecz niespotykana! A mawiają, że jak cię nie ma w internecie, to nie ma cię wcale... Ciekawe, czy to stwierdzenie jeszcze kogoś śmieszy? Podczas wizyty dało się przede wszystkim zauważyć, że całej ekipie bardzo zależy na tym, żeby nowe przedsięwzięcie się powiodło. Cieszą się nowym wystrojem i snują plany rozwojowe. Ja ducha nie zgaszę... Jedzenie mi smakowało to chyba najważniejsze. Zamówiłem wprawdzie potrawy proste do przyrządzenia, ale i najprostszą rzecz można popsuć. Spaghetti olio et aglio z paprykową nutą na pierwsze danie. Ta nuta paprykowa była rzeczywiście dość wyrazista. Czosnek był wyczuwalny tylko w tle. Odczułem w tym daniu bardziej węgierskie niż włoskie smaki. Jedna aromatyczna papryczka może zmienić cały charakter dania ot, mądrość ludowa. Do czosnku, oliwy i papryczki dodano jeszcze garść świeżej natki pietruszki. Makaron wbrew kanonom włoskiej kuchni nie został przed podaniem połączony z sosem (w tym przypadku oliwą , ale to być może z powodów estetycznych. Uwagę praktyczną taką wnoszę, aby do tego dania, oprócz widelca (i ewentualnie noża , podawać także łyżkę. Widelec i łyżka to bardzo przydatne przybory do rozprawienia się z takim makaronem. Wołowina podana jako danie główne była dobrej jakości. Wysmażono ją zgodnie ze wskazaniami. Natomiast hitem wieczoru okazało się tiramisu veramente, jedno z najlepszych, jakie jadłem. Na koniec parę słów o wystroju. W moim przekonaniu wprowadzone zmiany są korzystne. Piwnica została rozjaśniona jasna tonacja posadzki, oświetlenie o jaśniejszej barwie. Zastawa bardzo elegancka. Prezentacja dań przez to wypada znacznie lepiej. Siedzenia dość wygodne. Stoliki rozstawione trochę ciasnawo, ale na razie większość gości biesiaduje na górze. A ta roznegliżowana pani z głównej ściany już więcej dzieci straszyć nie będzie... (to zdanie w zamierzeniu autora miało być śmieszne .
Rewelacja!. Po wielu pozytywnych opiniach, jakie słyszałam na temat Dolce Vita, postanowiłam sama wypróbować knajpkę. Zamówienie przyjął miły i przystojny kelner : , a jedzonko było podawane w idealnych odstępach czasu, co jest rzadko spotykane. Przystawka: bruchetta ze szpinakiem pycha. Zupka: rybna rewelacyjna, dobrze doprawiona, duża i bogata w rybne kawałki. Drugie danie: kieszonki z gruszką, polane sosem gorgonzola specyficzne, ale smaczne. Deser: nie dałam rady : Ceny przystępne i całkowicie uzasadnione. Bardzo klimatyczne miejsce. Oby dalej trzymali taki poziom! Polecam wszystkim!