Immagini
ContribuisciRecensioni
Contribuisci feedbackJeśli jesteś fanem „Ogniem i mieczem”, to na pewno szybko ustalisz skąd nazwa owego gastronomicznego przybytku. Jeśi jesteś miłośnikiem Zakopanego (względnie Zako), też nie będziesz miał problemu, aby tam trafić. Położona nieznacznie z dala od centrum, bo na pewno Małe Żywczańskie 11 to nie są Krupówki. Typowa zakopiańska knajpka, z klasycznym góralskim menu, kelnerami, a nawet mniej lub bardziej góralską muzyką.Nie jest to moje ulubione miejsce do jedzenia w Zako, raczej przypadkowo tam trafiłem. W środku sporo miejsca, aby rozgrzać się przy napitkach (spory wybór wódek i piw), a także przy jadle wszelakiej maści. Spróbowałem klasycznego schabowego, ale raczej nie był to dobry strzał. Jak jesteś w piekle, to musi być ostro i to na całego – bowiem panierka była półsurowa w jednej części, a w drugiej zionęło węglem. Trudno zatem ukryć, zresztą widzicie na zdjęciach, że kotlet był przypalony, ziemniaczki takie sobie, może po prostu tak akurat „im wyszło lub kucharzowi tak się nabrało”. Kapusta podana w rondlu, co od pewnego czasu jest starym trickiem wielu restauracji, tak aby podkreślić domowy smak w potrawy. Pozostali uczestnicy raczej byli zadowoleni. Ceny raczej znośne jak na Zakopane, więc raczej marudzić nie warto – jest znośnie. Zawsze jednak może być lepiej. Napiszcie, jeśli Was lepiej obsłużą!
Bardzo dobre jedzenie , bardzo szybko podane, pyszne zupy oraz żeberka i baranina, miła obsługa. Lokal bardzo klimatyczny miła i ciepła atmosfera
Wybrałam to miejsce ba moją rocznice z chlopakiem i szczerze jestem bardzo zadowolona : W Czarcim Jarze jadlam najlepsza kwasnice w całym Zakopanym!! Obsługa również bardzo uprzejma i serdeczna. Spodobal mi sie klimat tego miejsca, obok tarasu płynie górski potok a sala w środku urządzona w tradycyjny sposób.
Urocze miejsce, położone nieco na uboczy dzięki czemu nie ma tłumów. Moskole z masełkiem czosnkowym bardzo smaczne, a wątróbka poezja! -zaskakujące dla mnie połączenie wiśni i papryki okazało się rewelacyjne i przystawkę, która najadłam się jak daniem głównym spałaszowałam, mimo iż była dość tłusta, za to konsystencję miała idealną -mięciutka, nie przesuszona, a co dla mnie ważne, nie krwista. Kwaśnica na kuprach, moim zdaniem średnia, ale osobie towarzyszącej smakowała. Grzane wino poprawne, ale w zachwyt nie wpadłam. Za to obsługa mila i kompetentna.
Karczma położona w pięknym miejscu przy potoku a cały wystrój i atmosfera góralska sprawia że nawet zwykle frytki smakują niesamowicie. Sama mogę polecić zupę z suszonych podgrzybków oraz filet pstrąga i moskole z rydzami : do tego bardzo miła obsługa która od samego wejścia wita uprzejmie przebrana w stroje regionalne i nie było trzeba bardzo długo czekać na zamówienie